kolejowy. Wszędzie piętrzyły się pryzmy cegieł, konstrukcje stalowe, pręty, wirujące betoniarki, pracowały spychacze i dwa wysokie dźwigi. Błocko wokół niemiłosierne, gdzieniegdzie ułożono kładki z desek, żeby nie taplać się w gęstej mazi. Brygady krzątały się przy wznoszeniu budynków z cegieł, dwupiętrowych, gdzie miały zamieszkać załogi z rodzinami, które osiądą tu na dobre, w tym nowym miasteczku, wśród stepowego pustkowia. Na razie wszystko było wciąż świeże, nie zasiedziałe, nie dokończone. Z czasów ostrej zimy, utrudniającej wszelkie prace, stały jeszcze pod gołym niebem żelazne piecyki, przy których robotnicy rozgrzewali zgrabiałe ręce. Wiatr wymiatał popiół z rusztów.<br>Wyszedłszy zwiedzić Nowe Depo Jurek, wałęsając się tędy