Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Morze
Nr: 10
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1961
Finnlith" I przez kilka tygodni wędruje z ojcem i matką z portu do portu. Na lądzie pozostała jak zawsze uniwersalna i nieoceniona babcia, która podtrzymuje domowe ognisko; może kiedyś zleci tu cała rodzina, niczym ptaki do gwiazda, by odetchnąć trochę atmosferą prawdziwego domu.
Kobiety pozostaną dłużej, ale kapitan Petersen wpadnie na dzień-dwa i znowu wyruszy w podróż. Tak już oswoił się z myślą, iż willa przy ulicy Valtoevej w Kopenhadze jest raczej abstrakcją, że dziwi się, gdy się go pyta, kiedy właściwie wykorzysta należny mu urlop.
- Prędzej chyba wpadnę znowu do Gdyni, gdzie byłem jut 95 razy w swoim życiu, niż
Finnlith" I przez kilka tygodni wędruje z ojcem i matką z portu do portu. Na lądzie pozostała jak zawsze uniwersalna i nieoceniona babcia, która podtrzymuje domowe ognisko; może kiedyś zleci tu cała rodzina, niczym ptaki do gwiazda, by odetchnąć trochę atmosferą prawdziwego domu. <br>Kobiety pozostaną dłużej, ale kapitan Petersen wpadnie na dzień-dwa i znowu wyruszy w podróż. Tak już oswoił się z myślą, iż willa przy ulicy Valtoevej w Kopenhadze jest raczej abstrakcją, że dziwi się, gdy się go pyta, kiedy właściwie wykorzysta należny mu urlop. <br>- Prędzej chyba wpadnę znowu do Gdyni, gdzie byłem jut 95 razy w swoim życiu, niż
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego