garderoby. A to jakiś koronkowy biustonosz, a to koronkowe majtki, a to halka z koronkowym wykończeniem; wreszcie zwidy przybrały coraz konkretniejszą i atrakcyjniejszą formę. W pewnym momencie, nie miałem wątpliwości, na grzbiecie fali leżała dziewczyna, twarzą zwrócona nie w moją stronę, ale wiedziałem dokładnie, że to nie topielec - po prostu na fali jest dziewczyna, młoda, zgrabna, ubrana w damskie fatałaszki, ale tak przejrzyste, że nie przysłaniały niczego. Gdyby nie te koronki, byłaby zupełnie naga. Kiedy grzbiet fali zaczął się rozpływać, ujrzałem kształtne piersi i dziewczyna znikła. Nie zdołałem zobaczyć jej twarzy. <br>Po jakimś czasie, w zupełnie innym miejscu znów pojawiła się ta