Stoi bezradnie, ze spuszczoną głową, z bezwolnie opuszczonymi rękoma. Znasz ją z widzenia. To bardzo stara kobieta. Na wpół ślepa i na wpół głucha, głęboko pochylona. Zawsze w tym samym przetartym, czarnym paltociku, z trwożnym, ledwo co widzącym wzrokiem. Raz po raz unosi głowę do góry, jakby kogoś wypatrywała, jakby na kogoś czekała. Szepcze coś bezgłośnie poruszając wargami. Ludzi coraz więcej. Omijają cię z obu stron. Jej nikt nie zauważa. Ty stoisz w nią wpatrzony. Ona chyba ciebie nie widzi z tej odległości. Wreszcie podchodzisz. Czy pani czegoś potrzebuje? - pytasz. Patrzy na ciebie swoim szklistym, odległym wzrokiem. Stoisz naprzeciw niej, blisko, nie