której czują się drużyną - mówi Krystyna Pilich, psycholog kliniczny. <br>Aby członkowie stada czuli się bezpiecznie odizolowani od świata, wymyślają własny język. W najbardziej zamkniętych społecznościach jest to żargon, np. gwara więzienna, w innych wystarczy opowiedzenie pierwszego zdania kawału, a już wszyscy leżą na ziemi poskręcani ze śmiechu, bo wiedzą, że na końcu baba mówi: "A ja myślałam, że to morele". Tę samą funkcję spełniają znaczące spojrzenia, poszturchiwania oraz historie o tym, jak to Marian próbował uruchomić pod komisariatem cudzy samochód. W takiej sytuacji Obcy czuje się jak piąte koło u wozu - grupa symbolicznie mówi: "My wiemy o sobie wszystko, ty nic". Ponieważ