not dostatecznych, <br>a nad jedną unosiło się widmo dwójki. Groziła mu ona z łaciny, lecz profesor <br>okazał jeszcze łaskę i dał czas poprawy do końca roku. Oczywiście, chłopiec <br>nie zdradził się z tym w domu, który i tak stał się nieznośny; patrzono na Teofila <br>jak na zbrodniarza. Ojciec, rzuciwszy okiem na marne świadectwo, wezwał go do <br>swego pokoju, otworzył pierwszą z dolnych szuflad biurka, wydobył plik starych <br>papierów i jeden z nich mu podał:<br> - Przeczytaj to sobie!<br> Chłopiec wziął do ręki gruby, szorstki arkusz o szaroniebieskim odcieniu, ale <br>trudno mu było czytać zawiłą, spiczastą kaligrafię niemiecką. Oswoiwszy się <br>ż nią po chwili