była stryjenka Maria. Wtykała choremu pod plecy wszystkie poduszki i beształa Korecką za brak serca, w słowach, które usprawiedliwić można było jedynie jej ciemnotą bezmierną jak ocean.<br>Nudziła; - Magdziu, ty wiesz, kobieta ma zawsze wpływ na swojego męża. Żyjecie wprawdzie bez sakramentu, a więc w cudzołóstwie...<br>- Co też stryjenka wygaduje, na miły Bóg...<br>- A tak, dziecko, ja wiem, słyszałam, jak nasz Mareczek chwalił się kiedyś, wstyd powiedzieć, że wprawdzie rodzina zmusiła go do uczynienia ślubów w kościele, ale on zdołał oszwabić księdza proboszcza i do żadnej spowiedzi przed sakramentem nie przystąpił. Pamiętam, dziecko, było to na imieninach u Janków, też bezbożników, nasz Mareczek