Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Obłęd
Rok: 1983
ręki! - przerwałem mu
kategorycznie.
- Zdarzali się tacy, którzy poszli na śmierć z chorymi...
- Markiz nic na to nie powiedział.
- Więc widzi pan!
Rachunki trzeba wystawiać uczciwie... - zmitygowałem go jak
należy i to właśnie skusiło mnie do mędrkowania.
- Świat przechodzi, musi przechodzić, przez paroksyzmy
barbarzyństwa.
Niedawno jeden taki minął.
I wnet na naszych oczach pojawiają się inne, na mniejszą czy
większą skalę.
Pod tym względem historia nie zmienia się na jotę.
A nasz świat?
Panie Rajmundzie, kto może mieć złudzenia, że kształt to
doskonały?...
Świat wciąż się rodzi, od tysięcy lat, i musi przeżywać te same
skurcze porodowe...
Gdybyśmy mieli siłę magiczną, siłę zapobiegania
ręki! - przerwałem mu<br>kategorycznie.<br> - Zdarzali się tacy, którzy poszli na śmierć z chorymi...<br> - Markiz nic na to nie powiedział.<br> - Więc widzi pan!<br> Rachunki trzeba wystawiać uczciwie... - zmitygowałem go jak<br>należy i to właśnie skusiło mnie do mędrkowania.<br> - Świat przechodzi, musi przechodzić, przez paroksyzmy<br>barbarzyństwa.<br> Niedawno jeden taki minął.<br> I wnet na naszych oczach pojawiają się inne, na mniejszą czy<br>większą skalę.<br> Pod tym względem historia nie zmienia się na jotę.<br> A nasz świat?<br> Panie Rajmundzie, kto może mieć złudzenia, że kształt to<br>doskonały?...<br> Świat wciąż się rodzi, od tysięcy lat, i musi przeżywać te same<br>skurcze porodowe...<br> Gdybyśmy mieli siłę magiczną, siłę zapobiegania
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego