Typ tekstu: Książka
Autor: Urbańczyk Andrzej
Tytuł: Dziękuję ci, Pacyfiku
Rok: 1997
zrobił swoje, bambus może odejść). Nocą jednak złe duchy zaplątały stalówkę fału do ostateczności. Nec Hercules...
Wiszę w strumieniach deszczu, jaki od rana bije Pacyfik. Telepię się twardym rytmem falowania - szczęśliwie dziś mniejszego nieco. Pocę się, klnę. Wszystko na nic. Nie mogę złapać fału w potrzask.
Trzecia próba i też na nic. Pozostało mi jeszcze kilka minut, resztkę sił muszę zostawić na zejście. Manipuluję ostrożnie, zatrzask ma ten feler, że może zamknąć się na każdej z napotkanych stałych lin podtrzymujących maszt. W takim przypadku sprawa jest historią.
Opuszczam moją wędkę. Skupiam się i dyndając wokół masztu (z dala musi to wyglądać jakbym
zrobił swoje, bambus może odejść). Nocą jednak złe duchy zaplątały stalówkę fału do ostateczności. Nec Hercules...<br> Wiszę w strumieniach deszczu, jaki od rana bije Pacyfik. Telepię się twardym rytmem falowania - szczęśliwie dziś mniejszego nieco. Pocę się, klnę. Wszystko na nic. Nie mogę złapać fału w potrzask.<br> Trzecia próba i też na nic. Pozostało mi jeszcze kilka minut, resztkę sił muszę zostawić na zejście. Manipuluję ostrożnie, zatrzask ma ten feler, że może zamknąć się na każdej z napotkanych stałych lin podtrzymujących maszt. W takim przypadku sprawa jest historią.<br> Opuszczam moją wędkę. Skupiam się i dyndając wokół masztu (z dala musi to wyglądać jakbym
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego