a w nich proboszcz. Młodym osiemdziesięcioletnim krokiem podchodzi do Hansa i: <br>- Alleluja, mein Sohn... <br>- Alleluja, Herr Pfarrer... <br>Gerta nalała wódki. Hans udaje zdziwienie. <br>- A pani? <br>- Danke... - Uśmiechnęła się tyle że tyle, nie chcąc urazić mężczyzn ze wzniesionymi kieliszkami. <br>- Prosit... <br>- Prosit... <br>Zupa była pomidorowa podbita atłasową śmietaną. Jedli chętnie, odkładając słowa na potem. Kiedy podnosiła talerze z łyżką na dnie, przyjęła ich uśmiech niemal pochlebny. <br>Jeszcze nie zdążyli dobrze obetrzeć ust, kiedy postawiła przed nimi talerze ze sztuką mięsa, wspartą o kartofelki w koperkowym sosie. <br>Proboszcz przechylił karafkę. Pili już nieformalnie, w ramach posiłku. Dopiero teraz, po mięsie, nastąpiła przerwa. Słychać było, że