przypomina zabawkę - wirującego bąka, puszczanego w ruch pociągnięciem sznurka. Kręci się i kręci, coraz wolniej i wolniej. Już ma upaść, lecz wciąż, jakby wbrew naturze, robi kolejne obroty. Tak było i ze mną. Nieoczekiwanie odnalazłem w sobie nie odkryte dotąd pokłady sił, które pozwalały mi poruszać się, myśleć i działać, na przekór postępującej chorobie.<br>Podkradliśmy się do legowiska Szaleńca, polegając wyłącznie na słuchu i węchu Pożeracza Chmur. Mój przyjaciel nie chciał penetrować okolicy sposobem Obserwatorów, twierdząc, że byłoby to równoznaczne z zaproszeniem: "Tu jesteśmy, możesz nas zjeść."<br>Liska była podniecona do ostatecznych granic. Plątała mi się pod nogami, ryzykując, że na nią