co i wczoraj, niezmiennie pluskający o brzegi, jednaki wiekuiście... Doświadczał wtedy tępej, bezmyślnej z samym z sobą ugody, niemego poddawania się stężałej, prostej woli takiego właśnie jak ten nurt ciemny śródglebnego trwania - Lecz zdarzały się chwile, kiedy z dna tajnego nowej świadomosci wyślizgiwała się niespodzianie szarpiąca, kąśliwa myśl, odzywało się na przekór wszystkiemu proste a osłupiające pytanie:<br>- Co dalej?... co będzie dalej?<br>Ciąg jednostajny przechodzących dni - a były to dni osnute szarością i mgłami, rozmokłe jesienną słotą i przeniknięte przykrym, skowyczącym wichrem - tłumił tę myśl i spychał w głąb to pytanie, lecz słowa nieraz powracały uporczywie, jątrzyły do żywego - - Co dalej?... Co