to przerażające. Zupełnie, jakbym znalazła się w wielkim, nieznanym lesie. Zaczęłam niespokojnie ruszać głową. Mędrzec ścisnął uspokajająco moje dłonie. Jego głos przybierał na sile.<br>Czerwienie, zielenie, granaty, biele, słodkie zapachy, duszne wonie, wrażenie dotykania czegoś miękkiego, nagłe pieczenie na skórze, uczucie kwaskowatości rozlewające się w ustach.<br>Raptem głos mędrca przybrał na sile. Kolory przestały być jedynie bezkształtnymi, barwnymi plamami - czerwone były kokardy, zielone - oczy, w których malowała się czułość i troska. Pieczenie na nogach wiązało się z przedzieraniem się przez gęsty las, pachnący żywicą i wilgocią. Miękkość kojarzyła się z aksamitnością futerka pręgowanego zwierzątka.<br>- Jargołko, co pamiętasz? Jargołko, odpowiedz - spytał Bizbir i