garnki, zbijać meble, budować domy. Nawet święta wojna, którą prowadzili ich ojcowie i starsi bracia, dla nich była jedynie mglistym wspomnieniem z dzieciństwa. Nie czcili ich wcale jako bohaterów, nie podziwiali ich męstwa, straceńczej odwagi, gotowości do największych poświęceń. Wojna nie była dla nich czasem wyjątkowym, lecz powszednim. Kiedy przychodzili na świat, już trwała. Udział w niej nie był więc dla nich niczym wyjątkowym, przeciwnie, był tożsamy z istnieniem. Cóż to więc za bohaterstwo? Mułłowie z medres, ich mistrzowie, opiekunowie i wychowawcy, nauczali przecież, że mudżahedini zawiedli rozpaczliwie. Zawłaszczyli sztandary świętej wojny, a chodziło im jedynie o władzę, sławę, majątek. W kłótniach