o mnie tu przecież chodzi. Pytam się, jaki dla nas ratunek? A oni na to, że owszem, żebym do nich wstąpił. No, nie ma co, wstąpiłem, o Stefie muszę myśleć, o was, beze mnie sobie nie poradzicie. Ty, Janie, nie gniewaj się, ale taka jest prawda, ty nie jesteś chłop na te czasy, za słaby w krzyżu, co ty umiesz robić praktycznego, szczerze? Mało, nic. <br>- Straszne. Ty, Konstanty, ty, taki zawzięty antykomunista, weteran dwudziestego roku, biłeś bolszewika na kresach, odznaczony. Jak mogłeś? Sprzedałeś się.<br>- Musiałem, jestem prostym człowiekiem, za mną nikt się nie ujmie, za nimi ogromna siła. Trzeba chodzić po ziemi.<br>- Dobra