Typ tekstu: Książka
Autor: Marek Soból
Tytuł: Mojry
Rok: 2005
spałam w Sopocie na plaży, czerwiec był piękny, noce ciepłe. Rano umyłam się w morzu, majtki przeprałam, to wyschły na słońcu. Miałam trochę szmat w reklamówce, a na dnie, zawinięta w gazetę, moja sukienkę na specjalne okazje. Szukałam jakiegoś normalnego noclegu, ale o tej porze roku tam każde lóżko jest na wagę złota, a ja miałam z trudem na chleb i mleko. Najpierw szukałam normalnej pracy. Znalazłam w smażalni. Cała byłam przesiąknięta tym zapachem, myślałam, że zwariuję, śmierdziałam olejem na kilometr. Po tygodniu dostałam pierwsza wypłatę - sto pięćdziesiąt złotych. Tydzień stania w tym smrodzie za taka kasę, facet. Wiedziałam, że tyle mogę dostać
spałam w Sopocie na plaży, czerwiec był piękny, noce ciepłe. Rano umyłam się w morzu, majtki przeprałam, to wyschły na słońcu. Miałam trochę szmat w reklamówce, a na dnie, zawinięta w gazetę, moja sukienkę na specjalne okazje. Szukałam jakiegoś normalnego noclegu, ale o tej porze roku tam każde lóżko jest na wagę złota, a ja miałam z trudem na chleb i mleko. Najpierw szukałam normalnej pracy. Znalazłam w smażalni. Cała byłam przesiąknięta tym zapachem, myślałam, że zwariuję, śmierdziałam olejem na kilometr. Po <page nr=210> tygodniu dostałam pierwsza wypłatę - sto pięćdziesiąt złotych. Tydzień stania w tym smrodzie za taka kasę, facet. Wiedziałam, że tyle mogę dostać
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego