żądanie owego wiceministra, postępowanie dyscyplinarne kierownikowi jednostki (oczywiście po cichu umorzone), który tych dokumentów nie przesyłał. A przecież sejmowa komisja administracji gładko przeszła nad tym do porządku dziennego, a nawet zaprzeczyła faktom, czyli istnieniu takich zbiorów. Co więcej, niesłychanie chwaliła owego wiceministra za dociekliwość.<br><br>Dlaczego? Czyżby te materiały też trzymano na wszelki wypadek? Pod lustrację, jak się okazało, można podpiąć bardzo wiele. W procesie Aleksandra Kwaśniewskiego posługiwano się wszak dokumentami, które świadczyły, że to prezydent był inwigilowany i to w maju 1989, tuż przed wyborami, że donoszono na jego żonę, sprawdzano pochodzenie ojca. W sprawie Lecha Wałęsy, jak jakieś wielkie odkrycie, w ostatniej