jest mu matką, ojcem i żoną, która go przegnała z domu, i człowiekiem, i bogiem.<br> Żyje w niej i z niej i modli się do niej, śpiewa jej litanie układane z podbiału i skrzypu, z dzikiego czosnku i cykorii, z mateuszki i psiej trawy.<br> A w czterdziestym dniu, gdy leży na wznak w podrośniętej trawie, gdy ptaki śpiewają nad nim i obok niego, gdy przepiórka, wypłoszona nie tak dawno kosą, znowu lepi swój gliniany dzbanek, gdy zwierzęta polne i leśne oswajają się z łąkową samotnością, rozjaśnia się w jego głowie jak w kościele podczas podniesienia.<br> <page nr=77><br> I on, pomylony Urban, staje się na