Typ tekstu: Książka
Autor: Breza Tadeusz
Tytuł: Urząd
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1960
jednak nie mogłem. Bo zaledwie minąłem ostatni zakręt, znalazłem się wobec mnóstwa stołów z blatami z mannuru lub przykrytych obrusami. Stały na chodnikach, odgrodzone od ulicy zielonymi skrzyneczkami pełnymi pelargonii i petunii. Inne było widać wewnątrz kamienic, za wielkimi kratami, obramionymi w mosiądz. Jeszcze inne dawało się dostrzec w podwórkach, na wzór wczorajszej restauracji hotelowej "Nettuno". Że za wiele ich było, decyzja niełatwa. Wreszcie wybrałem jedną z tych podwórkowych traktierni. Nie miała uroku wczorajszej, trochę, że dekoracja była uboższa, głównie, że pora była dzienna, więc bez tego szczególnego nastroju, płynącego z pomieszania nocnej czerni ze sztucznym światłem. Nim wszedłem, zaopatrzyłem się w
jednak nie mogłem. Bo zaledwie minąłem ostatni zakręt, znalazłem się wobec mnóstwa stołów z blatami z mannuru lub przykrytych obrusami. Stały na chodnikach, odgrodzone od ulicy zielonymi skrzyneczkami pełnymi pelargonii <page nr=15> i petunii. Inne było widać wewnątrz kamienic, za wielkimi kratami, obramionymi w mosiądz. Jeszcze inne dawało się dostrzec w podwórkach, na wzór wczorajszej restauracji hotelowej "Nettuno". Że za wiele ich było, decyzja niełatwa. Wreszcie wybrałem jedną z tych podwórkowych traktierni. Nie miała uroku wczorajszej, trochę, że dekoracja była uboższa, głównie, że pora była dzienna, więc bez tego szczególnego nastroju, płynącego z pomieszania nocnej czerni ze sztucznym światłem. Nim wszedłem, zaopatrzyłem się w
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego