pozdrowieniem wolnych drwali. Liść pochylił głowę z szacunkiem należnym wiekowi.<br>- Panie, pochodzę z rodziny Omi, tniemy drzewa na wschód od Hoewl - mężczyzna mówił szybko, jakby bał się, że Doron zaraz odejdzie. - Mój wnuk, najstarszy, Illomi, przyszedł na turniej. Czy mógłbyś, panie, popatrzeć, jak on walczy?<br>Doron milczał. Człowiek szybko odpowiadający na zadane pytania i spełniający w mig życzenia innych traci ludzki szacunek. Jednakże człowiek odmawiający prośbom też nie ma zbyt wiele poważania.<br>- Gdzie ćwiczy twój wnuk?<br>- Niedaleko, mistrzu. Razem ze swym bratem. On też zgłosił się do turnieju, ale to jeszcze młodzik. Siostra mojej żony ma na ulicy garncarzy dom, tam jest