Leon zaczął się wieczorem przygotowywać do raportu karnego, nie zdążył jednak butów oczyścić, już go wezwano do Pawłowskiego.<br>W namiocie chorążego siedział przy stoliku Śniegocki. Obok była wędlina i litrowa butelka.<br>- Melduję posłusznie, panie chorąży...<br>- Głupiś - przerwał Leonowi Pawłowski i wskazał na składane krzesełko obok Śniegockiego: - Siadaj!<br>Leon usiadł. Śniegocki naburmuszony, ze wzrokiem zatopionym <page nr=180> w szklance, chciał się odsunąć, ale Pawłowski, zaszedłszy z tyłu, złapał ich obu za kołnierze i stuknął głowami.<br>- A macie!... a macie! -przygadywał waląc ich łbami. Powiedziałem, że załatwię, więc załatwiam... załatwiam! Obaj byli tym tak oszołomieni, że porządnie ich nastukał, <br>nim się wyrwali z jego rąk