mam głos. Jesteś, do cholery, naszym dowódcą, czy nie? Może nie? To proszę, mogę się z tobą bić, proszę bardzo, choćby zaraz...<br>- Nie chcesz mnie pobić? Taki jesteś pewny, żebyś mnie zwyciężył?<br>Felek kopnął leżący na ścieżce kamień.<br> - Wcale nie. Nie chcę po prostu próbować, no! Wolno mi, nie? Stał nachmurzony, bokiem do Jerzego, zawzięcie kopiąc obcasem wilgotnawą ziemię. Szretter nagle się rozpogodził.<br>- Felek! - Co?<br>- Daj łapę. Rozumiem. Masz słuszność. Felek żywo się obrócił. Oczy mu się zaśmiały.<br>- I przepraszam cię - powiedział prosto Szretter. - Nie ma za co - burknął tamten. - Idziemy.<br>Niebawem, ścinając drogę skrótami, doszli do szosy prowadzącej na Osiedle