stołu, wpatrywał się rozwścieczonym wzrokiem w swoich wychowanków. Podłużna broda jego chudej twarzy trzęsła się spazmatycznie.<br>- Kękuś, o czym ja mówiłem?<br>Wódz Polandy wstał z ironicznym uśmieszkiem i rzekł niedbale:<br>- O chlorofilu w roślinach motylkowych.<br>- O jakim chlorofilu, durniu? Bociański!<br>Bocian oderwał się od lusterka bardzo wytrącony z równowagi. Wstał, nachmurzył się jeszcze bardziej.<br>- No, Bociański?<br>Elegant milczał.<br>- Dobrzynkiewicz!<br>Zenuś znalazł się, jak przystało na dobrego ucznia.<br>- Nie będę taił, proszę pana, iż wyjątkowo nie dosłyszałem ostatnich słów lekcji, chociaż zwykle staram się uważać najpilniej.<br>Rymsza wstał od stołu i pobiegł truchtem wzdłuż tablicy, następnie zawrócił. Palce jego drżały silnie, jakby