garnuszka wody, ani jabłka z chłopięcego snu, ani bułanka, o którym marzyłem od dziecka, ani nurkowania w rzece aż do tej, ponoć cudownej ryby mającej nas wszystkich nakarmić, ani wiśniowej, malowanej w pawie bryczki - jak tej dziewczyny idącej przede mną.<br> Pewnikiem dlatego tak mi się jej chciało, że mnie nieustannie nachodziła we śnie i wtedy gdy patrzyłem na złote wzgórza, i teraz na tej ścieżce, gdy idę do kowala i niosę ostatni, wyschnięty na wiór kawałek akacji, mającej zwieńczyć moją bryczkę wystruganymi w nim dwoma rajskimi ptakami.<br> A wiedziałem, że mi się chce tej sołtysówny, tej ze snu sołtysówny, z pacierza