Typ tekstu: Książka
Autor: Białołęcka Ewa
Tytuł: Tkacz iluzji
Rok wydania: 2004
Rok powstania: 1997
Raptem czyjaś dłoń zacisnęła się na mojej twarzy. Wzdrygnąłem się, przestraszony. Spojrzałem w tył i... zamarłem. Za mną klęczał Kamyk! Zacisnąłem na moment powieki, lecz gdy je otwarłem znowu, obraz nie znikał. Mój przyjaciel był obok mnie, jak najbardziej żywy i namacalny. Spojrzałem powtórnie przez gałązki. Wiatr Na Szczycie właśnie nacinał nożem wierzch nadgarstka, klęcząc nad nieruchomym ciałem. Składał ofiarę z krwi.
Drugi Kamyk, ze ściągniętą wysiłkiem, pobladłą twarzą, skinął na mnie ręką, przynaglając. Podążyłem za nim przez zarośla, starając się nie trząść gałęziami. Zrozumiałem wszystko. To była mistrzowska iluzja, nie - nadmistrzowska. Nie było żadnej walki, żadnej śmierci. Straż potykała się
Raptem czyjaś dłoń zacisnęła się na mojej twarzy. Wzdrygnąłem się, przestraszony. Spojrzałem w tył i... zamarłem. Za mną klęczał Kamyk! Zacisnąłem na moment powieki, lecz gdy je otwarłem znowu, obraz nie znikał. Mój przyjaciel był obok mnie, jak najbardziej żywy i namacalny. Spojrzałem powtórnie przez gałązki. Wiatr Na Szczycie właśnie nacinał nożem wierzch nadgarstka, klęcząc nad nieruchomym ciałem. Składał ofiarę z krwi.<br>Drugi Kamyk, ze ściągniętą wysiłkiem, pobladłą twarzą, skinął na mnie ręką, przynaglając. Podążyłem za nim przez zarośla, starając się nie trząść gałęziami. Zrozumiałem wszystko. To była mistrzowska iluzja, nie - nadmistrzowska. Nie było żadnej walki, żadnej śmierci. Straż potykała się
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego