trzynaście tomów na dziewięćdziesiąt pełnego wydania pism). Nawet przysięgli "tołstojowcy" przebąkują tu o "narcyzmie", a są wśród nich i tacy, którzy niestrudzone czernienie przez Mistrza zapisnych kniżok i dniewnikow tłumaczą bliskim niekiedy sąsiadowaniem geniuszu pisarskiego z "organiczną grafomanią". Sens tej rosnącej w ciągu sześćdziesięciu lat góry zeszytów wyraża zapis: "Tołstoj naciska na mnie. <br><page nr=39> Kłamie. Ja, Ja, jestem tylko Ja, a on, Tołstoj, jest tylko śmiesznym i głupim widmem".<br>Gdy własna osobowość staje się kłamliwym, śmiesznym i głupim widmem, do czego może pretendować to odłączone, suwerenne Ja? Nie do roli zwornika czy rdzenia osobowości, skoro odpycha ją jak dokuczliwą i natrętną zjawę