Typ tekstu: Książka
Autor: Sapkowski Andrzej
Tytuł: Narrenturm
Rok wydania: 2003
Rok powstania: 2002
nie kłamały zaiste. Nie ruszaj się.
Na przesiece, schyliwszy głowę i szczypiąc trawę, stał koń. Zgrabny koń pod wierzch, lekki palefrois o cienkich pęcinach. Cisawej maści, z ciemniejszą grzywą i ogonem.
- Nie ruszaj się - powtórzył Szarlej, zsiadając ostrożnie. - Taka okazja może się już nie powtórzyć.
- Ten koń - rzekł Reynevan z naciskiem - jest czyjąś własnością. Do kogoś należy.
- Owszem. Do mnie. Jeśli go nie spłoszysz. Więc nie spłosz.
Na widok zbliżającego się wolniutko demeryta koń wysoko uniósł łeb, potrząsnął grzywą, prychnął przeciągle, nie spłoszył się jednak, pozwolił uchwycić za kantar, który nosił. Szarlej pogłaskał go po chrapach.
- To cudza własność - powtórzył Reynevan
nie kłamały zaiste. Nie ruszaj się.<br>Na przesiece, schyliwszy głowę i szczypiąc trawę, stał koń. Zgrabny koń pod wierzch, lekki palefrois o cienkich pęcinach. Cisawej maści, z ciemniejszą grzywą i ogonem.<br>- Nie ruszaj się - powtórzył Szarlej, zsiadając ostrożnie. - Taka okazja może się już nie powtórzyć.<br>- Ten koń - rzekł Reynevan z naciskiem - jest czyjąś własnością. Do kogoś należy.<br>- Owszem. Do mnie. Jeśli go nie spłoszysz. Więc nie spłosz. <br>Na widok zbliżającego się wolniutko demeryta koń wysoko uniósł łeb, potrząsnął grzywą, prychnął przeciągle, nie spłoszył się jednak, pozwolił uchwycić za kantar, który nosił. Szarlej pogłaskał go po chrapach.<br>- To cudza własność - powtórzył Reynevan
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego