rodzaju szklisty połysk, jak po świeżo nałożonym lakierze, a sztormującym wysokie fale kadłubem kolor stalowego ostrza rzuconej w wodę siekiery.<br>Desantowe barki SOD-771 aż po linie pokładów zanurzały się głęboko w wodę, podczas gdy lekkie i zwinne kutry rakietowe klasy Osa-1, rozmieszczone starannie wokół nich, skakały jakby po nadbiegających szybko falach, niczym rozpędzeni narciarze po śnieżnych muldach Butorowego Wierchu. Prawie za każdą jednostką rysował się na ciemnej powierzchni morza krótki ślad, pomarszczony i biały. Trochę z tyłu całego zespołu, jak doświadczona, roztropna kwoka, rakietowy niszczyciel "Warszawa" utrzymywał stateczny, pełen godności, stały kurs. To z jego właśnie centrali dowodzenia otrzymał