Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Obłęd
Rok: 1983
Więc śniąc czekałem z otwartymi oczyma.
Każda prawda jest oczyszczeniem, jasnością.
Więc z sercem ciężkim jak ołów czekałem na oczyszczenie.
Marzyło mu się, że kiedyś przeczuję swoją śmierć, tak jak dziś
przeczułem prawdę, która do mnie zmierza, a jest już bardzo blisko, za drugim,
trzecim tchnieniem...
I stała się jasność nade mną!
Oto się zjawiła!
Prawda tak koszmarna, że nic nie miałem na swoje zbawienie, tylko
wyrzucić ją z siebie natychmiast.
Raptownie dźwignąłem się na łokciu, na ręce pełnej powbijanych
igieł.
I prosto w oczy utrudzonego stworzenia w złotej aureoli
szepnąłem: - Wiem, dlaczego to się stało.
- Ach, tak? - zaciekawiła się. - Mianowicie
Więc śniąc czekałem z otwartymi oczyma.<br> Każda prawda jest oczyszczeniem, jasnością.<br> Więc z sercem ciężkim jak ołów czekałem na oczyszczenie.<br> Marzyło mu się, że kiedyś przeczuję swoją śmierć, tak jak dziś<br>przeczułem prawdę, która do mnie zmierza, a jest już bardzo blisko, za drugim, <br>trzecim tchnieniem...<br> I stała się jasność nade mną!<br> Oto się zjawiła!<br> Prawda tak koszmarna, że nic nie miałem na swoje zbawienie, tylko<br>wyrzucić ją z siebie natychmiast.<br> Raptownie dźwignąłem się na łokciu, na ręce pełnej powbijanych<br>igieł.<br> I prosto w oczy utrudzonego stworzenia w złotej aureoli<br>szepnąłem: - Wiem, dlaczego to się stało.<br> - Ach, tak? - zaciekawiła się. - Mianowicie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego