Typ tekstu: Książka
Autor: Pankowski Marian
Tytuł: Nasze srebra
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1972
bukiecik A jak ślicznie pachną wodą kolońską!
KLARA zażenowana i szczęśliwa równocześnie To Yardley...sprzed wojny... Typowa woda angielska... Proszę usiąść (wkłada kwiatki do flakonika) U pana, jak zwykle, pewnie nowin moc?
ANTEK wywieszając na twarzy smutek, wzruszy ramionami Niic... To znaczy, nieprawda że nic. Namawiają mnie frajery... bo jest nadzieja...
KLARA Oh, jakże się cieszę...
ANTEK ...jest nadzieja, że będą przyjmować do węgla... Nawet nieźle płacą.
KLARA chwyta go za rękę Nie. Pan przecież nie potrafi tych rąk przyzwyczaić do tych brył, do grud, do tych złomów... Pan tego dźwigać nie będzie... Te łomy, te skały-kawały... czarne. Najgorsze to
bukiecik A jak ślicznie pachną wodą kolońską!<br>KLARA zażenowana i szczęśliwa równocześnie To Yardley...sprzed wojny... Typowa woda angielska... Proszę usiąść (wkłada kwiatki do flakonika) U pana, jak zwykle, pewnie nowin moc?<br>ANTEK wywieszając na twarzy smutek, wzruszy ramionami Niic... To znaczy, nieprawda że nic. Namawiają mnie frajery... bo jest nadzieja...<br>KLARA Oh, jakże się cieszę...<br>ANTEK ...jest nadzieja, że będą przyjmować do węgla... Nawet nieźle płacą.<br>KLARA chwyta go za rękę Nie. Pan przecież nie potrafi tych rąk przyzwyczaić do tych brył, do grud, do tych złomów... Pan tego dźwigać nie będzie... Te łomy, te skały-kawały... czarne. Najgorsze to
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego