sen. Stoję przed synagogą w Budapeszcie, przy bramce do wykrywania metali, złowróżbnie spoglądają na mnie dwie wieżyczki w stylu mauretańskim. Bramka przeciągłym dźwiękiem sygnalizuje, że na teren bóżnicy próbuję wnieść coś zabronionego, coś niedozwolonego, rozbieram się z kolejnych warstw ubrań, rzucam je pod nogi jednego z ochroniarzy. Po chwili całkiem nagi, zasłaniając przyrodzenie, ale szczęśliwy i pewny ponownie przechodzę, lecz ku mojemu zaskoczeniu bramka znów dzwoni, nie mam na sobie żadnych łańcuszków, pierścionków, kolczyków, ochroniarze już jednak wiedzą, pukają się w czoło, śmieją, dwóch z nich podchodzi do mnie, stanowczo chwytają mnie za ramiona, trzeci wyciąga z biurka hebanowe pudełko z