ksiądz, doktor, aptekarz.<br>- Masz na myśli naszego proboszcza?<br>- Właśnie - pokiwał głową Jassmont. Sądził, że tamta rozmowa przy bimbrze odeszła w niebyt. Jeszcze kołaczą się jakieś strzępy, skojarzenia bledną w pamięci, nie do końca. <br><br>- Wyrzuć to, nie myśl o tym więcej - poradziła. Sceptycznie, jak większość doświadczonych kobiet, odnosiła się do takich nagłych, cudownych recept. Że możliwy jest wyjazd, jak na narty, i czeka ich spokojna przystań, że odnajdą się pośród obcych. Jemu ta kartka w kieszeni, przetrawiona w miejscach zgięć przez wilgoć, bo nie ustrzegła się śniegu, ciążyła i nieomal wypalała umysł. Ktoś wyrwał kartkę z zeszytu, skreślił oszczędnie kilka słów ponaglenia