jest czymś w rodzaju <br>poczekalni na wielkim dworcu. Zebrało się w niej kilkanaście narodów, siedzą <br>i czekają. Jedni dłużej, drudzy krócej, ale każdy dość długo, aby miał czas <br>znaleźć sobie spokojny kąt, trochę wygody i zdrzemnąć się po cichu <page nr=299>. <br>Nikt właściwie nie zapomniał, że ma jakąś drogę przed sobą, ale najchętniej <br>by o niej nie myślał. Kiedy wejdzie portier, zapowiadający godziny pociągów...<br> Na jezdni zostały już tylko luźne gromadki maruderów; woźnica cmoknął na konie <br>i ruszył. Ponad turkotem kół podniósł się głos Teofila:<br> - Ojcze, jeśli będziesz mówił dalej, nie zapomnij, że jest tam i nasza godzina.<br> <orig>Hofrat</> nie odezwał się więcej, Pani