szamponie odrażające kłaki wyglądały jeszcze jako tako przynajmniej przez dwa dni i czasem nawet mogłam sobie zrobić coś w rodzaju uczesania. Zamoczenie głowy w jakiejkolwiek rzeczce, stawie, jeziorku, nie mówiąc już o słonym morzu, niweczyło wszelkie moje wysiłki. Żadne czepki mi nie pomagały, jakimś tajemniczym sposobem woda dostawała się pod najciaśniejsze. Na wznak pływałam tylko wówczas, kiedy miałam w planach mycie głowy natychmiast po kąpieli. Jeśli w ogóle przy moich umiejętnościach można użyć słowa "pływałam", umiałam bowiem przebyć odległość dwudziestu metrów nie topiąc się, ale był to widok pożałowania godzien.<br>Czepek, w który przyodziałam się teraz, był nieco za luźny, włosy