za cenę, jakiej po raz drugi nie mógłbym już zapłacić,<br>i patrzyłem na usta siostry Marii odmawiającej Zdrowaś Maryjo, a kiedy raz, tylko jeden jedyny raz przesunęła dłonią po moich rozwichrzonych włosach, bo odważyłem się unieść ku jej rękom, zajętym modlitwą, swoją głowę, szepnąłem z wiarą i nadzieją, i z najgłębszym przekonaniem, i miłością:<br>- O Mario, matko, która jesteś na ziemi i w niebie...<br>i wiedziałem, że ona - moja piękna mama - tam, gdzie jest, ten głos usłyszy, że odpowie na wołanie, bo wołałem i wołałem, i nie przestawałem wołać, ona zaś, świadoma tego, odwiedzała mnie we śnie wprawdzie rzadko, ale jeśli