Wyznam, że postanowiłem zabłysnąć. Nocami, kiedy najlepsza z żon smacznie spała, ja w łazience wkuwałem słówka. Czy mogłem się spodziewać, że naprawdę istnieją takie wyrazy, jak <orig>NAGOSZ</>, <orig>KRĘTAK</> czy <orig>MADA</>? Niestety, nic mi to nie pomogło. Moje literki nadawały się tylko do tego, żeby ułożyć<orig> DROPCIKA</>. <br>- A cóż to takiego? - najlepsza z żon popatrzyła na mnie podejrzliwie, jakby sama nie ułożyła przed chwilą <orig>ORCYNY</> (która niestety była w słowniku, choć nikt nie miał pojęcia, co to było). <br>- <orig>Dropcik</> to gatunek kiełbasy - stwierdziłem. - Wszyscy to wiedzą - i popatrzyłem wymownie na Roszka, który entuzjastycznie przytaknął i ułożył <orig>PIPSĘ</>.<br>- Protestuję - uniosła się pani Roszko. - Nie ma