domyślałem się, co was naprawdę łączy.<br>- Wiesz, miałem prawo być wściekły: dwa lata inwestowałem w nią wszystko, a ona nagle wychodzi za mąż za bogatego starca i w dodatku mojego przyjaciela, z którym sam ją poznałem.<br>Spojrzałeś na śpiącą Milenę.<br>- Który to dzień?<br>Nie zrozumiałem.<br>- Który dzień ciągu? Podejrzewam, że najmarniej czwarty.<br>Miałeś to przećwiczone, bo w Londynie siedmiokrotnie ją wskrzeszałeś, licząc w to pierwszy, najgorszy raz, gdy nieprzytomną, gołą, pobitą przez jakiegoś psychola, zawiozłeś do kliniki wyspecjalizowanej w leczeniu ćpunów i pijaków. Wyszła stamtąd po dziesięciu dniach, odtruta i wyciszona dobroczynnymi farmaceutykami, do domu, który prowizorycznie jej zorganizowałeś, by samemu