głośniej śpiewają ptaki, niebo ma piękniejszy, głębszy kolor, u nas to, u nas tamto) - coraz głośniej w malarzu Z. odzywała się tęsknota za krajem, z którego pochodził. Były to zrazu ulotne wspomnienia, krótkie błyski światła, strużki zapachów, bełkot czystej, zimnej wody w potoku. Jakieś obrazy z wczesnego dzieciństwa, te były najsilniejsze: konie z rozwianymi grzywami na zielonym pastwisku, trzask a potem smak rozkrojonego arbuza w upalne południe. Słychać dźwięki fortepianu, wiatr porusza firanką, w ogrodzie ojciec w białym ubraniu i słomkowym kapeluszu siedzi na wiklinowym fotelu, pali fajkę, pasemka niebieskiego dymu unoszą się nad jego głową. Ale koniec końców chyba nie