robiła piersiami i brzuchem wypukłym nad wyraz.<br> Po pewnym czasie z cielska, zaściełającego podłogę, wyszedł głos<br>cichy jak Anhelli:<br> - Jeżeli ten łotr nie ożeni się z moją córką, to nie będzie<br>dżentelmenem. Tak!<br> Ale tu podniósł się Porfirion Osiełek, pogłaskał w uda wedle zwyczaju<br>i, rozczapierzając dłoń na piersi, jak najuroczyściej:<br> - Co to, to nie, proszę panią, jestem, byłem i będę dżentelmenem.<br>Ożenię się z pani córką, choćby była zezowata. Amen.<br> Teraz pani Heksenszus z lekkością rzuconego połcia słoniny podniosła<br>się z podłogi i rzekła:<br> - Pan jest człowiek zasad, wiedziałam; takie słowa mogą pisać tylko<br>ludzie z zasadami. Panie, jestem wdową