analogii z ziemią, z owocowaniem, z następstwem pór roku. Wielki kosmiczny wzorzec potwierdzał świętość procesu - przechodzenie życia z jednych członków rodu na następnych. Istniała swego rodzaju wieczność rodowa, uczestnicząca w wieczności natury, w której wszyscy zmarli członkowie byli i teraz obecni. Na przypadkowy w końcu moment, którym jest indywidualne życie, nakładała się perspektywa innego czasu - długiej, ponadpokoleniowej ciągłości".<br><br>Stryjkiem nadal był stryjek sprzed stu lat, a świekrą matrona sprzed dwustu. Nie było się z powietrza, z jakiejś pojedynczej starej metryki, z fotografii, na której nie wiadomo już, kto jest z kim, lecz z łańcucha. Jako ogniwo. To z pewnością odganiało od łóżek