Typ tekstu: Książka
Autor: Zubiński Tadeusz
Tytuł: Odlot dzikich gęsi
Rok: 2001
zajęła się czymś innym, wróciła do pasjansa. I zaraz przerwała, aby wyjrzeć przez okno. Wzrokiem prawie weszła w szybę, tak ją zaintrygował gawron spacerujący wokół krzaka.
Hrehor odczekał stosownie. - No to jak będzie względem tego drewna, ułożymy się?
Następne zdziwienie Róży to czerwony blask, jakim zakrzyczało słońce i przez to napastliwa świetlistość izby, jakby w jasny dzień zaświecił reflektor przeciwlotniczy. Otworzyła usta. Hrehor dla niej nie istniał.
Jassmont nie spieszył się z odpowiedzią. Ten Hrehor przychodzi, niczym przedwczesny święty Mikołaj, z furą prezentów, czy za tym nie kryje się coś pokrętnego? Sprzedać się za furę kradzionego drewna, żyć pod strachem? Przyjdzie
zajęła się czymś innym, wróciła do pasjansa. I zaraz przerwała, aby wyjrzeć przez okno. Wzrokiem prawie weszła w szybę, tak ją zaintrygował gawron spacerujący wokół krzaka.<br>Hrehor odczekał stosownie. - No to jak będzie względem tego drewna, ułożymy się? <br>Następne zdziwienie Róży to czerwony blask, jakim zakrzyczało słońce i przez to napastliwa świetlistość izby, jakby w jasny dzień zaświecił reflektor przeciwlotniczy. Otworzyła usta. Hrehor dla niej nie istniał.<br>Jassmont nie spieszył się z odpowiedzią. Ten Hrehor przychodzi, niczym przedwczesny święty Mikołaj, z furą prezentów, czy za tym nie kryje się coś pokrętnego? Sprzedać się za furę kradzionego drewna, żyć pod strachem? Przyjdzie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego