mistrza Hieronima, gotyckie ognie inkwizycji, przedziwny małpi kosmyk nad lewym uchem niemieckiego poety propagandzisty, kredens i szybki w nim jak żywe - zaskoczenie w sieni Szyca, choinkowa bombka spadająca w wigilijny wieczór, własna niepewność, francuskie papierosy, ostatnia decyzja Konstantego, mocny bimber, mysie oczy proboszcza, kartka podpisana "Amicus". Ile tego było? Tak naprawdę niewiele, tylko jedno życie, jeden los człowieka. Łatwo i bez żalu przepada. Skończyło się. Klucze wyrzucone, zamki wyłamane. Rozwarło się oko kamiennego ptaka (od kogo i przy jakiej okazji usłyszał tę historię, a może to on sam ją wymyślił i napisał). Kolejne pytanie. Po co było to wszystko? Przeszłość nie