Typ tekstu: Książka
Autor: Konwicki Tadeusz
Tytuł: Dziura w niebie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1959
Salisz jął przebierać szybko nogami i podrygiwać, jakby mocując się z wierzchowcem.
- Orkiestra może grać?
- I owszem.
- Co najpierw: chyba piechota?
- Jak święto, to święto. Niech będzie kawaleria, jej Bohu.
- Tak od razu kawaleria? A co potem?
- Też kawaleria.
- Czy ty świerzbu dostałeś? Wydrejczasz się jak jaki dziwny - rozległ się naraz głos pani Linsrumowej. Salisz speszył się strasznie, opuściwszy głowę począł kopać piętą podłużny dół w piachu. Babka postawiła wiadro i dzbanek owinięty w płótno, rozejrzała się po łące.
- No tak, wszystkie krowy leżą. Znowu przyjdą wieczorem głodne. A gdzie Polek?
- Ja go zmieniłem.
- Już gdzieś poleciał. Ledwo rano bizunem dostał
Salisz jął przebierać szybko nogami i podrygiwać, jakby mocując się z wierzchowcem.<br>- Orkiestra może grać?<br>- I owszem.<br>- Co najpierw: chyba piechota?<br>- Jak święto, to święto. Niech będzie kawaleria, jej Bohu.<br>- Tak od razu kawaleria? A co potem?<br>- Też kawaleria.<br>- Czy ty świerzbu dostałeś? Wydrejczasz się jak jaki dziwny - rozległ się naraz głos pani Linsrumowej. Salisz speszył się strasznie, opuściwszy głowę począł kopać piętą podłużny dół w piachu. Babka postawiła wiadro i dzbanek owinięty w płótno, rozejrzała się po łące.<br>- No tak, wszystkie krowy leżą. Znowu przyjdą wieczorem głodne. A gdzie Polek?<br>- Ja go zmieniłem.<br>- Już gdzieś poleciał. Ledwo rano bizunem dostał
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego