wspólne i jednakowe we wszelkim cierpieniu: w bólu fizycznym, w poczuciu klęski życiowej, w strachu przed zadaniem ponad siły, w rozpaczy wobec śmierci bliskich, w lęku przed śmiercią własną, w porażce miłosnej, w dotknięciu upokorzenia, w zrozumieniu beznadziejności ambicji, w przeżyciu niedołęstwa, w nieznośności osamotnienia? Jakie jest doświadczenie, które upoważnia nas, by te wszystkie i tysiąc innych sytuacji nazwać jednym słowem? Czym jest cierpienie, w takiej rozmaitości doświadczeń chwytane jako jedno doświadczenie?<br>Powiedzenie, że unikamy cierpienia i że sam ruch ucieczki naszej określa wspólnotę doświadczeń, od których uciekać chcemy, jest, oczywiście, pozorem wyjaśnienia przez czysto tautologiczne wyjście, dokładnie tak samo, jak