Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
zmykając po schodach.

Aleksandrow poszedł na skargę. Z jego relacji wynikało, że byłem w zmowie z Łobanowem i stałem na czatach, gdy Łobanow go bił.

Drzazga wbiegł do klasy bardziej skrzywiony niż zwykle, z trzaskiem rzucił dziennik na katedrę skrzyżował ręce na piersiach i kołysząc się na długich nogach wygłosił następujący monolog:

- Panowie z pierwszej ławki dopuścili się łobuzerskiego pobicia słabszego kolegi... Dla panów z pierwszej ławki nie ma miejsca w szkole.,. Spójrzcie na ofiarę ich ohydnego występku...

Aleksandrow łypnął na mnie podsiniaczonym okiem.

Drzazga ciągnął dalej:

- Za maich czasów dostawało śię za to na goło pięćdziesiąt rózeg wobec całej klasy
zmykając po schodach.<br><br>Aleksandrow poszedł na skargę. Z jego relacji wynikało, że byłem w zmowie z Łobanowem i stałem na czatach, gdy Łobanow go bił.<br><br>Drzazga wbiegł do klasy bardziej skrzywiony niż zwykle, z trzaskiem rzucił dziennik na katedrę skrzyżował ręce na piersiach i kołysząc się na długich nogach wygłosił następujący monolog:<br><br>- Panowie z pierwszej ławki dopuścili się łobuzerskiego pobicia słabszego kolegi... Dla panów z pierwszej ławki nie ma miejsca w szkole.,. Spójrzcie na ofiarę ich ohydnego występku...<br><br>Aleksandrow łypnął na mnie podsiniaczonym okiem.<br><br>Drzazga ciągnął dalej:<br><br>- Za maich czasów dostawało śię za to na goło pięćdziesiąt rózeg wobec całej klasy
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego