Typ tekstu: Książka
Autor: Artur Baniewicz
Tytuł: Drzymalski przeciw Rzeczpospolitej
Rok: 2004
Było coś mocno dwuznacznego w tym geście, choć jego palce nawet nie zbliżyły się do dermy stykającej się z krągłym biodrem.
Miał prawie pewność, że odebrała to podobnie. I nic nie zrobiła.
- O żeż ty... - Nie potrzebował wiele czasu. - Wozisz automat?!
- Dopierała wozi - uściśliła dość obojętnie.
- Aha. I to takie naturalne?
- Wozi też Zagrodę. Czasami. Nie ma pan większych zmartwień?
Nie odpowiedział. Ujął ją pod łokieć i poprowadził wzdłuż ogrodzenia. Zaskoczona, milczała niemal do narożnika działki. Ale nie mogło to oczywiście trwać bez końca. Szli wolno, miała dużo czasu.
- Dopierała poszedł w prawo. - Zerknęła niby to z uśmiechem i niby to
Było coś mocno dwuznacznego w tym geście, choć jego palce nawet nie zbliżyły się do dermy stykającej się z krągłym biodrem.<br>Miał prawie pewność, że odebrała to podobnie. I nic nie zrobiła.<br>- O żeż ty... - Nie potrzebował wiele czasu. - Wozisz automat?!<br>- Dopierała wozi - uściśliła dość obojętnie.<br>- Aha. I to takie naturalne?<br>- Wozi też Zagrodę. Czasami. Nie ma pan większych zmartwień?<br>Nie odpowiedział. Ujął ją pod łokieć i poprowadził wzdłuż ogrodzenia. Zaskoczona, milczała niemal do narożnika działki. Ale nie mogło to oczywiście trwać bez końca. Szli wolno, miała dużo czasu.<br>- Dopierała poszedł w prawo. - Zerknęła niby to z uśmiechem i niby to
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego