Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Obłęd
Rok: 1983
nicość i wieczność tę samą budzą trwogę.
W odruchu rozpaczy kurczowo uchwyciłem się parapetu.
Jakiż był twardy i zimny!
Uczepiłem się go resztką sił, wbiłem jak kotwica, czując, jak
drży pode mną konkret materii, od którego nie dam się oderwać...
- Krzyś! - dobiegło wołanie markiza.
- Krzyś!
Oprzyj się o mnie!
Walmy natychmiast do siostry!
No, chodźże!...
Głos kusiciela-szatana podszył się pod przyjacielski głos
markiza.
Szatan był zawsze na usługach Boga, który chciał mnie
przedwcześnie wycofać z obiegu, odwołać z tego świata...
Mimo jego energicznych wysiłków nie dałem oderwać się od
parapetu, z którego czerpałem twardą, nieustępliwą moc, wzmacniając
mój opór oporem
nicość i wieczność tę samą budzą trwogę.<br> W odruchu rozpaczy kurczowo uchwyciłem się parapetu.<br> Jakiż był twardy i zimny!<br> Uczepiłem się go resztką sił, wbiłem jak kotwica, czując, jak<br>drży pode mną konkret materii, od którego nie dam się oderwać...<br> - Krzyś! - dobiegło wołanie markiza.<br> - Krzyś!<br> Oprzyj się o mnie!<br> Walmy natychmiast do siostry!<br> No, chodźże!...<br> Głos kusiciela-szatana podszył się pod przyjacielski głos<br>markiza.<br> Szatan był zawsze na usługach Boga, który chciał mnie<br>przedwcześnie wycofać z obiegu, odwołać z tego świata...<br> Mimo jego energicznych wysiłków nie dałem oderwać się od<br>parapetu, z którego czerpałem twardą, nieustępliwą moc, wzmacniając<br>mój opór oporem
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego