nogą, krzyczał do słuchawki: - Halo, halo, halo!...<br>I w tej samej chwili w gabinecie naczelnego inżyniera elektrowni miejskiej delikatnie mruknął telefon. Siedzący przy biurku inżynier podniósł słuchawkę do ucha i powiedział parę razy:<br>- Nic nie słyszę... Proszę mówić wyraźniej!...<br>lecz w chwili następnej widocznie zrozumiał brzęczące w słuchawce słowa, gdyż natychmiast bez jednego słowa wyłączył telefon.<br>Policjant, ciągnąc nosem i bezmyślnie poruszając szczękami, dobijał się telefonicznie już do drugiego miejsca, policjant znowu krzyczał: - Halo, halo!... naczelny zaś inżynier elektrowni, trzymający przy uchu słuchawkę, zmienił kontakty i w następnej sekundzie połączył się z halą maszyn. I dopiero wówczas, gdy z hali odezwał