śmigłowiec, który desantował ich na najwyższe szczyty, a także skutery śnieżne, narty i własne nogi. Uczyli się, jak wezwać śmigłowiec i przygotować lądowisko na szczycie góry, jak szybko przerzucić nim grupę narciarzy w wyznaczony rejon. W ekstremalnych warunkach niezwykle ważne jest też precyzyjne działanie w grupie, a tego nie można nauczyć się w najlepszej nawet sali wykładowej. Dlatego instruktorzy nie oszczędzali swoich kursantów, "przepędzając" ich z jednego szczytu na drugi. Przy okazji pokazywali, co zrobić, żeby przetrwać w czasie mrozu i zamieci i jak w takich warunkach pomóc innym. Kiedy po całym dniu ćwiczeń, które niejednego zwaliłyby z nóg, uczestnicy kursu zbierali