Typ tekstu: Książka
Autor: Zubiński Tadeusz
Tytuł: Odlot dzikich gęsi
Rok: 2001
wysokie do kolan, dla rybaka lub myśliwego polującego na ptactwo wodne. Ciemnozielone, gładkie, jak emaliowane. Pewnie Szyc specjalnie je tu zostawił, abym się na nie nadział - pomyślał Jassmont. Krok dalej wytarł, choć była to zbędna czynność, buty o druciankę. No tak, zachrzęściło ostrzegawczo. Bezwiednie, jakby szukał guzika elektrycznego dzwonka (przedwojenny nawyk), natrafił na coś twardego i przez to prawdziwego. Odkrył wgłębienie, suche, ostro wykończone, jak spod noża. Ślady po gwoździach.
- Proszę śmiało, jest pan mile widzianym gościem - posłyszał. Mimo zaproszenia zastukał, nie czekał, otworzył drzwi, i stało się, nakrył go wielki cień Szyca. Jassmontowi zadrgała przed oczyma wibrująca w rytm uderzeń
wysokie do kolan, dla rybaka lub myśliwego polującego na ptactwo wodne. Ciemnozielone, gładkie, jak emaliowane. Pewnie Szyc specjalnie je tu zostawił, abym się na nie nadział - pomyślał Jassmont. Krok dalej wytarł, choć była to zbędna czynność, buty o druciankę. No tak, zachrzęściło ostrzegawczo. Bezwiednie, jakby szukał guzika elektrycznego dzwonka (przedwojenny nawyk), natrafił na coś twardego i przez to prawdziwego. Odkrył wgłębienie, suche, ostro wykończone, jak spod noża. Ślady po gwoździach.<br>- Proszę śmiało, jest pan mile widzianym gościem - posłyszał. Mimo zaproszenia zastukał, nie czekał, otworzył drzwi, i stało się, nakrył go wielki cień Szyca. Jassmontowi zadrgała przed oczyma wibrująca w rytm uderzeń
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego